sobota, 19 grudnia 2015

ZPW Homo Sapiens: "Posłanie do Nadwrażliwych"

"Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą czułość w nieczułości świata,
za niepewność - wśród jego pewności,
za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych,
zarażając się każdym bólem,
za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna,
za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi,
bądźcie pozdrowieni.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za wasz lęk przed absurdem istnienia,
i delikatność niemówienia innym tego co w nich widzicie,
za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością,
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego co jest a przystosowanie do tego co być powinno,
za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane
ukryte w was.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą twórczość i ekstazę,
za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk,
że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.

Bądźcie pozdrowieni
za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
poznać wielkości tych, co przyjdą po was)
za to, że chcą was zmieniać zamiast naśladować,
że jesteście leczeni zamiast leczyć świat,
za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę,
za niezwykłość i samotność waszych dróg,
bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi."

Kazimierz Dąbrowski "Posłanie do Nadwrażliwych"

sobota, 21 marca 2015

ZPW Melomana: Pectus - Barcelona

Dziś rodzi się nowa zakładka - Z punktu widzenia.. Melomana. Kawałki, które spełniły, bądź spełniają ważną rolę w moim życiu oraz takie, przy których odnoszę wrażenie, że pisane są jota w jotę o mnie, bądź bezpośrednio tyczą się mojego życia (ale pewnie każdy tak ma!)... jedną z nich jest 'Barcelona'.... z nuty, która w pewnym czasie była bardzo pozytywna, stała się bardzo smutną.... ;(

Z dedykacją i przesłaniem dla S.



 ***


To był sen, piękny sen
W Barcelonie, w San Andre
Coś mi mówi: ”Życie zmień!”
Tylko słońce, wino, śpiew
W sercu pusto, nie ma nic
To, co było, miało być
Tylko przyjaźń, która trwa
W Barcelonie, bliżej gwiazd

Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los
x2

To był sen, piękny sen
W Barcelonie, w San Andre
Czy panie mają wspólny cel?
Komu kłamstwo? Komu w śmiech?
Trzeba mocno wierzyć, że
Miłość najważniejsza jest
Bliżej słońca, bliżej gwiazd
Tutaj wszystko może się stać

Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los
x2

To był sen, wspomnień sen
O Barcelonie, w San Andre
Nowa miłość liczy się
Może była, może nie
W kieszeniach tylko grosze trzy
Których nie zabierze nikt
Przyjaźni, co w gałęziach gra
W Barcelonie, bliżej gwiazd

Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los
x4

 ***

niedziela, 15 marca 2015

ZPW Homo Sapiens - Sytuacja #4: Kłamstwo ma krótsze nogi niż mogłoby się wydawać…




Z pewnością każdy słyszał to porzekadło. Dziś tę tezę przypadkowo udało się udowodnić…
Oczywiście sytuacja z życia. 2 dni temu odezwała się do mnie koleżanka (z którą się dość daawno nie widziałam) napisała, że przy okazji będzie w mieście, w którym mieszkam i zaproponowała spotkanie. Ok, ucieszyłam się, bo jak to zawsze bywa dziś każdy żyje w swoim świecie, nie zastanawia co robią jego starzy, dobrzy znajomi i każdy zasłania się przyłbicą zwaną brakiem czasu – uniwersalna wymówka po prostu.  A przecież czas ogranicza jedynie umiejętność jego wykorzystania, ale cóż ciężko świat zmienić. Wracając do tematu głównego. Umówiłyśmy się, że jak skończy sprawy, które ma do załatwienia to się odezwie. Ok. Mija piątek, jest sobota. Wstaję rano i czekam, czekam, czekam, godziny mijają. Postanowiłam w końcu napisać i zapytać jaka sytuacja… Po… 3 godzinach (!) odpisała z przeprosinami, że nie dzwoniła, bo miała nowy telefon i zero kontaktów, a jak ja pisałam to ona już wtedy prawie była w domu… Aż chciało się odpisać ‘bitch please’! Bardziej idiotycznego wytłumaczenia/wymówki jak żyje to nie słyszałam. Nie wiem… niektórzy ludzie uważają innych za kompletnych idiotów czy jak??? Skoro 2 dni wcześniej umawia się na spotkanie i skoro bierze się nowy telefon to wypadałoby wprowadzić nr osoby, z którą chce się spotkać, albo zabrać stary. To dość logiczne… Wiedząc, że koleżanka nie jest posiadaczką płaskostopia mózgowego, po prostu nie trudno stwierdzić, że to jedna, wielka i małodopracowana ściema! Także w tym przypadku nie popisała się bystrością swojego umysłu. Jakby nie było to póki co dość śmierdząca hipoteza, której dałam spokój nie wiedząc co się faktycznie stało lub nie ryzykując werbalizacji swoich przemyśleń. Tymczasem długo nie trzeba było czekać na jej potwierdzenie i nie spodziewałam się tego, ale w czasach Internetu nic nie da się ukryć. Chociażby Facebook jako skarbnica wiedzy o wszystkim i o wszystkich szybko ujawniła sytuację,  gdzie koleżanka jako jedna z kilku osób została oznaczona w poście innej osoby w opisie sugerując spotkanie towarzyskie. Powiem szczerze nie fajnie mi się zrobiło…  i to z 2óch powodów – że mnie olała raz i okłamała dwa. :/ Ok, może nie chciała mi zrobić przykrości w takim razie mogła bardziej się wysilić i wymyśleć mniej niedorzeczną wymówkę. I tak to jest siedzisz na szpilkach, czekasz na wiadomość i marnujesz swój dzień, bo nie możesz nic innego zaplanować. Największa cecha jaka mnie irytuje w ludziach to niesłowność… ok mogła nie mieć numeru telefonu, ale sory w dobie Internetu jest coś takiego jak Facebook i Messanger, ale dopiero przed chwilą na to wpadłam, tak czy inaczej machnęłam ręką by nie wdawać się w kłótnie niepotrzebne. Tylko mi przykro, że stara, dobra znajoma mogła się zachować tak niepoważnie i jakby nie było po chamsku. W każdym bądź razie jakby chciała znalazłaby sposób by się skontaktować. Nic to kończę ten wywód z nauczką na przyszłość...   

środa, 4 lutego 2015

Z PUNKTU WIDZENIA Homo Sapiens - Dysortografia – choroba czy chorobliwy wymysł?




Dysortografia – cóż to takiego… posłużę się pierwszą lepszą Wikipedią i przytoczę ów definicję, a głosi ona iż jest to: specyficzne zaburzenie w nauce pisania, objawiające się popełnianiem błędów ortograficznych pomimo znajomości zasad pisowni i odpowiedniej motywacji do poprawnego pisania. Dysortografia może być korygowana, jednak całkowite ustąpienie objawów występuje bardzo rzadko.

Szczerze osobiście twierdzę, że jest to  szeroko pojęta BUJDA i to na resorach!

Posłużę się sytuacją.

Siedzę sobie koło koleżanki, która robi notatki, patrzę w zeszyt i widzę, że pisze wyraz harfa (przykładowo) raz przez ‘h’, a raz przez ‘ch’.  Mówię jej, że poprawnie jest przez ‘h’. Pisze dalej i patrzę, że znów popełnia błędy.  No sooryy… ale wystarczy troszkę chyba ruszyć mózgownicą i zapamiętać co przed chwilą było mówione. Zwróciłam uwagę znowu, a ta się tłumaczy, że ona ma papiery. No bez  jaj…

Ok, jestem w stanie zrozumieć, że to może tyczyć się osób niepełnosprawnych, z chorobami umysłowymi, którym sprawia trudność czytanie i pisanie, gdzie tym samym dysortografia łączy się z dysleksją i dysgrafią. Jednak czy ta pierwsza nie jest trochę nadużywana przypisując ją osobom całkiem sprawnym umysłowo i nie mającym problemu z wysławianiem się, czytaniem i logicznym pisaniem? Ja uważam, że zdecydowanie tak. I wybacz jeśli jesteś takową osobą i poczujesz się urażony, no ale nie oszukujmy się. Moim skromnym zdaniem przyczyną tej wyimaginowanej dysortografii jest po prostu umysłowe lenistwo!  I są to raczej braki w znajomości zasad pisowni i brak motywacji. Nie chce się ludziom zapamiętać ze po ‘p,b,t,d,k,g,h,j, w' pisze się ‘rz’ (piszę to z pamięci, bo to wyniosłam ze szkoły) i pisząc odpowiedni wyraz po prostu zastosować się do zasady. W czasach podstawówki mieliśmy rewelacyjną Panią od j. polskiego, którą z pewnością każdy pamięta kto miał z nią lekcję. Kolokwialnie mówiąc i szczerze w tamtym czasie ‘klęło się’, dziś można jej tylko podziękować. I dziękuję. :) Ów pani co lekcję robiła nam dyktanda składające się z kilkunastu pojedynczych wyrazów, nie było przeproś. Mieliśmy też specjalną książkę do ortografii, z której robiło się w domu ćwiczenia i dawało do sprawdzenia. I naprawdę raz było lepiej raz gorzej, ale człowiek się starał i się kształcił. Dziś dziecko jest oporne na ortografię? Nie ma problemu rodzice załatwią papiery. Nawet nie muszą załatwiać po prostu wystarczy nie myśleć co się pisze i gotowe. Fakt były przekręty i dawniej, ale nic nikogo nie usprawiedliwia. I to, że ktoś się ‘chwali’, że ma rozpoznaną dysortografię mówi tylko tyle, że zbijał bąki w szkole i poszedł na tak zwaną łatwiznę. Warto jednak się kształcić i udoskonalać tylko problem w tym, że ludziom się nie chce… Tylko, że to naprawdę nie wymaga niewiadomo jakiego wysiłku. Ok, jestem w stanie zrozumieć, że ktoś popełnia błędy w jakiś wyrazach, które pierwszy raz słyszy, no ale żeby robić byki w jakiś najprostszych wyrazach typu żaba, harfa, rzeka (rzaba, charfa, żeka – od razu widać, że komicznie to wygląda i na pierwszy rzut oka nie wiadomo w ogóle co to za wyraz). Także, zachęcam leniuchów ortograficznych by jednak podnieśli swój level . ;) Bo nikt nie mówił, że będzie łatwo jedni mają większe predyspozycje do nauki polskiego inni do matematyki itd. Jeśli w polskim są takie dysfunkcje to ja poproszę takowe z matematyki! I nawet przytoczę definicję: specyficzne zaburzenie w nauce liczenia, objawiające się popełnianiem błędów matematycznych pomimo znajomości zasad i odpowiedniej motywacji do poprawnego liczenia. Dysmatematyczność może być korygowana, jednak całkowite ustąpienie objawów występuje bardzo rzadko. A co tam. Brzmi pięknie prawda? :) Z matmy byłam noga w szkole i z chęcią bym przytuliła papier, który dawałby skuteczne alibi w totalnej olewce nauki tego pasjonującego przedmiotu, ale niestety nikt forów nie dawał i trzeba było nauczyć się liczyć...

poniedziałek, 1 września 2014

Z PUNKTU WIDZENIA Homo Sapiens - Decyzja



Czuliście się kiedyś tak jakby decyzja, którą podjęliście była tą najbardziej właściwą, której słuszność w dziesięciostopniowej skali można określić na 10 w owym czasie i miejscu? Ja przeżyłam to ostatnio. To niewiarygodne jak podjęcie odpowiedniej decyzji potrafi człowiekowi mentalnie urosnąć . Każda istotna decyzja wiąże się z pewnym ryzykiem. Musisz wybrać jedne z dwóch drzwi, choć tylko za jednymi wiesz co może prawdopodobnie być, drugie to jedna wielka niewiadoma na ten moment. Choć w paru procentach wiesz też, że może być znacznie lepiej niż za tymi drugimi. Ja musiałam rozstrzygnąć ten spór trwający w mojej głowie, innego wyjścia nie było. A niesamowite jest to jak się czujesz, gdy za chwilę się dowiadujesz i/lub sam dochodzisz do takiego wniosku, że to była najlepsza decyzja jaką podjąłeś w życiu. Satysfakcja ogromna! I co ciekawe nie zastanawiasz się ani przez sekundę co czekałoby cię i jak mogłoby być za tymi drugimi drzwiami, bo wiesz że jeśli musiałbyś ponownie wybierać wybrałbyś tak samo. Pierwszy raz odczułam coś takiego, pierwszy raz tak konkretnie to do mnie dotarło, choć powód z perspektywy życia był błahy. Jednak doświadczenie tego nieważne na jaką skalę jest nie do opisania. 

 
(źródło: Google Search)